Historia Riverside zaczyna się w samochodzie Piotra Kozieradzkiego podczas wspólnej podróży z Piotrem Grudzińskim. To w ich głowach narodził się pomysł na granie nowoczesnej progresji, zmaterializowany później jako Riverside. Grudziński był wówczas gitarzystą metalowego zespołu Unnamed, z kolei Kozieradzki bębnił w death metalowych kapelach Hate i Domain. Tymczasem, ku zdziwieniu Grudzińskiego, z samochodowych głośników Mittloffa płynęły dźwięki z albumu „Clutching At Straws” neoprogresywnej grupy Marillion. Okazało się, że obaj interesują się progresem i że chcieliby spróbować sił w tym gatunku. Padła luźna propozycja wspólnej próby, do której doszło kilka miesięcy później, u schyłku 2001 roku.
Oprócz Kozieradzkiego i Grudzińskiego w próbie uczestniczył także klawiszowiec Jacek Melnicki, który posiadał własne studio nagraniowe. Ten pierwszy „jam” ponoć nie wyszedł interesująco, ale już druga próba miała wszystko zmienić. Melnicki przyprowadził kolejnego muzyka, basistę Mariusza Dudę. Od tamtej pory nowopowstały projekt był kwartetem, a co ważne na jednej z kolejnych prób Duda pochwalił się swoim talentem wokalnym. Jego improwizacje do wówczas jeszcze instrumentalnych szkiców kompozycji spodobały się kolegom i Mariusz od tamtej pory godził obowiązki wokalisty i basisty. (…)
cd. na podstronie zespołu:
Riverside – Biografia/Zespół (riversideband.pl)
Od początku wiadomo było, że Riverside jeśli chce przetrwać musi zainteresować sobą także rynki zachodnioeuropejskie i amerykański. Na polskim rynku muzycznym nawet najlepszy i najbardziej lubiany zespół grający taką muzykę może nie przetrwać. Mniej więcej dziewięć miesięcy po polskiej premierze, 21 września 2004 roku nakładem firmy Lasers Edge „Out Of Myself” ukazał się na całym świecie. Pozytywne recenzje w prasie zagranicznej zachęciły zespół do zorganizowania wiosną 2005 roku małej trasy koncertowej poza granicami kraju.
Pierwotnie planowano drugi album na pierwszy kwartał 2005 roku. Niestety, rzeczywistość nie była tak łaskawa. Zespół potrzebował więcej czasu na przygotowanie materiału. Muzycy wiedzieli jak wysoko zawiesili sobie poprzeczkę debiutem. Następca „Out Of Myself” nie dość, że musiał być równie dobry, powinien być inny niż debiut, żeby grupa nie została oskarżona o odcinanie kuponów od udanego startu. W międzyczasie Mariusz Duda wpadł na pomysł, żeby pociągnąć historię opowiadaną na „Out Of Myself”. Usłyszeliśmy zatem pierwsze deklaracje – drugi album miał pokazać mocniejszą muzycznie twarz zespołu i być tekstową kontynuacją konceptu z pierwszej płyty (docelowo miała to być trylogia „Reality Dream”). Premierę przewidziano dopiero na jesień 2005 roku.
cd. na podstronie zespołu:
Riverside – Biografia/Zespół (riversideband.pl)
Linki: